Ostatnio postowałam Tonnerkę w lipcu 2014 - dziesięć miesięcy temu! I w dodatku nie była to nowa sesja lecz stare zdjęcia wykopane z archiwum... Od kiedy w moim domu zagościły żywiczne piękności to winylowe panny troszkę usunęły się w kąt. A przecież uwielbiam je i większości z nich nie chciałabym się pozbyć za żadne pieniądze.
Mimo że w kolekcji pojawiły się niezwykle cenne perły, dające niesłychanie wiele możliwości stylizacyjnych, o znakomitej artykulacji to jednak sentyment do niektórych Tonnerek pozostał. Kilka lat temu szaleńczo marzyłam o tej lalce i pewnego dnia to marzenie się spełniło. Antoinette Idyllic jest jedną z tych nielicznych lalek, w których nigdy nie chciałam nic zmienić. Niezwykle rzadko zdarza się, żeby koncepcja producenta aż tak mnie zauroczyła, że nic bym w niej nie zmieniła. A ta Antosia taka właśnie jest - nic dodać nic ująć - doskonałość.
Bardzo ładna jest całość jej stroju - bogata w detale, ale nie przekombinowana. A najbardziej podoba mi się jej twarz - jedna z najładniejszych Antosiek, jakie wypuścił Tonner.
OdpowiedzUsuńZawsze chciałam ja mieć kompletną. Ta suknia, te dodatki i ona razem :-) Jeśli chodzi o twarz to istotnie - zdecydowanie top wśród Antosiek.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCzysta perfekcja i uroda...
OdpowiedzUsuńZwrocilam na nia uwage juz na Pani blogu...jest naprawde zjawiskowa !!!A suknia boska :-) Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńZwrocilam na nia uwage juz na Pani blogu...jest naprawde zjawiskowa !!!A suknia boska :-) Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńTa lalka to kwintesencja piękna, delikatności i elegancji! Tonner już niestety nie wydaje takich piękności .... a szkoda!!
OdpowiedzUsuńAntonina może być kim chce i jak tylko chce :)
OdpowiedzUsuńna fotce drugiej od dołu - Jej twarz - o dziwo -
wielce mi się spodobała...