Faktem jest, że zawsze miałam jakiś problem z tym moldem. Pierwsza Sydney przybyła do mnie ze złamaną ręką i odesłałam ją, a później zawsze działo się coś, co w ostatniej chwili przeszkadzało mi w zakupie. Moja ostatnią Sydney Nu Mood sprzedałam. Jednak w mojej kolekcji ostała się jedna -The Eyes Have It.
Udało mi się ją kupić ze dwa lata temu za całkiem przyzwoitą cenę, nawet zrobiłam jej kilka fotek. Uważam ją za jedną z najpiękniejszych Sydney i przetrwała dzielnie kilka redukcji, jakie przeprowadziłam. Cały czas jednak mam wrażenie, że troszkę jej nie doceniam, a zatem wiedziona wyrzutami sumienia wrzucam kilka portretów tej damy. Bo jest to dama w każdym calu, a może nawet księżniczka ;-)
Piękna i jedna z nielicznych Syd, które nie mają zeza :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, coś te Sydneyki mają z oczami. Ale na tyle wariantów wydanych przez Tonnera naprawdę jest sporo slicznotek :-)
OdpowiedzUsuń